-autor nieznany.
Rozdział 1
-Jak można być takim idiotą!?-I kto to mówi!!! Nie rozumiem cię!!! Całymi dniami mnie ignorujesz lub zabijasz wzrokiem, a przecież niedawno nie było jednego dnia bez naszych bezsensownych dialogów. Robisz jakieś podchody czy co? Powiedz prosto z mostu o co ci chodzi, a nie!
-Kocham cię!!!
-Co?-spytał osłupiony.
-Kocham cię.- szepnęła po czym opuściła głowę. Chłopak chwycił lekko jej podbródek po czym uniósł jej głowę tak by mógł widzieć jej piękne, duże oczy.
-Tak długo na to czekałem.-powiedział sięgając do jej ust. Już po chwili ich usta złączyły się w niewinnym pocałunku, który co raz bardziej się pogłębiał.
-CIĘCIE!!!-w pomieszczeniu rozniósł się głos reżysera.
Dziewczyna oderwała się od chłopaka i jakby nigdy tego nie było skierowała się do garderoby. Zamknęła się w małym pokoju przeznaczonym tylko dla niej i zasiadła przy toaletce. Powoli ścierała ciemny makijaż, który był typowy dla dziewczyny o imieniu Misaki. Dziewczyny, która całe swe życie spędziła w domu dziecka i to właśnie tam poznała chłopaka, który stał się jej jedynym przyjacielem. Oczywiście w dalszych losach dziewczyny dzieją się paranormalne zjawiska, ale to tylko fikcja. Misaki istnieje tylko w serialu dla nastolatków, a osobą, która się w nią wciela to Sakura Haruno. Dwudziestu-sześcioletnia kobieta wysoka i szczupła z pięknymi, dużymi, zielonymi oczami, pełnymi ustami i delikatnymi rysami twarzy. Jej włosy były nietypowego koloru, a dokładnie różowego. Sięgały jej one do łopatek. Z zawodu była aktorką, ale czasem można było ją zastać na niektórych bilbordach reklamujących kosmetyki itp. Cóż była ona sławna mimo, iż jej na tym nie zależało. Aktorstwo było jej pasją. Jej hobby.
Przyglądała się swojemu odbiciu, jakby widziała je po raz pierwszy raz w życiu. Milimetr po milimetrze, centymetr po centymetrze i od nowa. Zawsze oddawał pracy całą siebie, ale niestety miała czas wolny. Czas wolny, który musiała wykorzystać, ale jak zwykle nie wiedziała jak. Przeważnie udzielała wywiady do gazet lub programów dla nastolatków. Ale nie mogła robić tego cały czas.
Wstała i zaczęła zrzucać z siebie czarne ubrania. Czarną bluzę, czarne spodnie, czarną kurtkę itd. To nie był jej styl, ale mimo to grając Misaki czuła, że to jak najbardziej jej pasuje. Że tak ma być. Gdy już została w samej bieliźnie, która dla odmiany była czerwona, zaczęła naciągać na siebie czarne rajstopy. Jej rodzina w dzieciństwie zawsze jej mówiła, że jest chłopczycą, ale ona zawsze kochała sukienki. Jej charakter nigdy się nie zmienił, tylko styl. Spódnice tiulowe, obcisłe, etno- każdego rodzaju. Tym razem wypadło na rozkloszowaną, koloru czerwonego. Do tego jeszcze biała koszula i gotowe. Nie przepadała za biżuterią, co było sprzeczne z naturą kobiet i zakładała ją tylko w ostateczności. Jeszcze tylko schowała do czarnej torebki telefon i zaczęła kierować się do wyjścia. Powolnym krokiem, by stracić jak najwięcej czasu.
W drodze do drzwi z napisem "EXIT" mijała wiele uśmiechniętych w jej stronę twarzy. Większość kojarzyła tylko z widoku, gdyż nie lubiła poznawać nowych ludzi. Po co miała mieć wiele fałszywych znajomych? Wolała pozostać przy starych niezawodnych przyjaciołach, których mimo, że dawno już nie widziała to starała się odwiedzać ich jak najczęściej. W sumie to ją. Tak, mogła zdecydowanie stwierdzić, iż miała jedną przyjaciółkę. Przyjaciółkę z której była zawsze dumna i tylko ona jej wystarczała.
Sięgnęła powoli do klamki, gdy do jej uszu dobiegła rozmowa jednego z aktorów. Nigdy nie kryła się z tym, że lubi podsłuchiwać, chociaż to bardzo nie ładnie. Ale co miała poradzić. W końcu chłopak rozmawiał na głośno mówiącym i z tego co zaobserwowała to wiele osób przysłuchiwało się tej konwersacji, tylko, że oni z nudów i oczywiście po kryjomu. A ona? Z czystej ciekawości.
-...z tego co wiem to jeszcze tylko kilka wywiadów i koniec. Mamy już cały pierwszy sezon, więc teraz tylko premiery odcinków w telewizji. Wywiady powinny zacząć się za jakieś dwa tygodnie. Sądzę, że zostanę jeszcze trzy tygodnie w mieście i wracam. Już niedługo skarbie. Kocham cię.- chłopak rozłączył się i odwrócił do dziewczyny patrząc na nią wyczekująco.
-Co?
-Nieładnie to tak podsłuchiwać.
-Przestań. Następnym razem jeśli nie chcesz by ktoś słuchał to po ludzku przyłóż słuchawkę do ucha, a nie rozmawiasz na głośno mówiącym.- westchnęła- Wyjeżdżasz?
-Tak. Razem z dziewczyną jadę na wakacje do Ameryki. Jeszcze nie ustaliliśmy dokładnie gdzie, więc chce się z nią spotkać jak najszybciej i to omówić. A ty? Jedziesz gdzieś?
-Raczej nie. Nie mam za bardzo do kogo.
-Ty? Sakura Haruno?- spytał ze zdziwieniem- Nie masz chłopaka? Dziewczyny?
Zielonooka spięła się na chwilę i pustym wzrokiem wpatrywała w ziemię.
-Nie.-szepnęła po dłuższej chwili.
-A rodzina?
-Wyprowadziła się do Ameryki.
- Rozumiem. Zaprosiłbym cię na wakacje, ale rozumiesz. To romantyczny wyjazd we dwoje i nie okłamujmy się. Po za relacjami naszych bohaterów nie ma nic między nami.
-Dokładnie i tego się trzymajmy. Ale dzięki za pomysł z wyjazdem. Chyba, jednak mam miejsce gdzie mogę odpocząć.
-Cieszę się. To na razie.- pożegnał się i ruszył tylko w jemu znanym kierunku.
-Pa.
Dziewczyna weszła w głąb studia i zaczęła szukać znanej jej dobrze twarzy. Trochę jej to zajęło, ale w końcu ujrzała zieloną kamizelkę z białym napisem: "REŻYSER".
-Carl!-krzyknęła i zaczęła kierować się szybkim krokiem w jego stronę.
Mężczyzna odwrócił się z uśmiechem w stronę różowowłosej, lecz widząc, że ta ma coś ważnego mu do powiedzenia to położył jej rękę na ramieniu i lekko zmarszczył brwi.
-Coś się stało?-spytał.
-Mam do ciebie sprawę. Jak wiesz nagraliśmy już sezon i zostały nam już tylko wywiady, dlatego chce wyjechać.
-Wyjechać? Dokąd?
-Do mojego azylu. Muszę trochę odpocząć od tego wszystkiego.
-Ale kiedy? Za dwa tygodnie zaczynają się wywiady, więc teraz nie opłaca się gdzieś wyjeżdżać.
-Wiem, ale po prostu muszę. Nie martw się! Obiecuję, że przyjadę na wywiady.
-Skoro musisz to dobrze. Zadzwonię do ciebie, gdy ustalimy datę pierwszego wywiadu. A teraz zmykaj stąd. O! I udanego wyjazdu.
-Dzięki.
Dziewczyna z uśmiechem na ustach skierowała się do wyjścia. To był pierwszy raz od 2 lat, gdy wiedziała co będzie robić. Gdy miała zaplanowany czas. I miała zamiar wykorzystać go jak najlepiej. Przyspieszyła kroku tylko po to by jak najszybciej znaleźć się w samochodzie, a później w swoim domu.
Miała już cel. Wiedziała gdzie jechać. Ale czy to będzie takie łatwe? Zniknąć od tak? W sumie nawet dotarcie do domu bez zwrócenia na siebie uwagi będzie trudne. A więc najlepszym wyjściem było by nie zajeżdżać do domu. Raz się żyje. Bez zbędnych ceregieli kieruje się do swojego miejsca wypoczynku. Miejsca gdzie wszystko się zaczęło. Konoha.
Konoha to mała wioska w której się urodziła. Nie było tam nic specjalnego. Kościół, szkoła podstawowa i może z 3 sklepy, nie więcej. Ale kochała to miejsce całą sobą. Zawsze z tym miejscem będą kojarzyć się jej najlepsze wspomnienia. Pierwszy przyjaciel, pierwsza miłość itp.
Droga minęła jej niesamowicie spokojnie. Żadnych korków czy wypadków. W tym momencie przejechała obok zielonego znaku z nazwą jej rodzinnego miasta. Ale gdzie dalej? Tyle rzeczy się tu pozmieniało. W końcu kiedy tu ostatnio była miała około 13 lat. Już sama nie pamięta.
Zatrzymała się przy pierwszym sklepie, który napotkała. Ludzie na pewno wiedzą o sobie wszystko, więc może zapytać.
Weszła do sklepu i od razu do jej nozdrzy uderzył przyjemny zapach chleba i drożdżówek. Za ladą siedziała miło wyglądająca staruszka, która uśmiechnęła się do dziewczyny. Ta chwyciła za pierwsze lepsze gumy do życia i stanęła przy kasie.
-Te gumy.- powiedziała i podała odpowiednią sumę pieniędzy.-Nie wie pani może gdzie mieszka Ino Yamanaka?
-Yamanaka? To już nie Yamanaka.
-Nie rozumiem.
-Ona wyszła za mąż. Ma nawet dziecko. Niestety nie pamiętam jej aktualnego nazwiska ani jej miejsca zamieszkania. Ale w sklepie koło szkoły na pewną ją znają. Tam wszystkich znają.- zaśmiała się staruszka.
-Dziękuje. Do widzenia.
Zielonooka wsiadła do auta i zaczęła kierować w wyznaczone jej miejsce. Kto by pomyślał, że jej najlepsza przyjaciółka wyszła za mąż i jej nawet nie poinformowała. Gorzej!! Że ma dziecko.
Zdenerwowana dodała gazu i już za chwilę zatrzymała się przy kolejnym sklepie. Musiała się uspokoić, a w tym pomagały jej tylko papierosy, które paliła okazyjnie. Sięgnęła do torebki i zaczęła przeszukiwać kieszenie.
-Fuck. Trzeba będzie kupić.
Wyszła z samochodu i przyjrzała się szkole, w której rozpoczęła swoją naukę. Teraz już była stara i z pewnością nie zachęcała uczniów do nauki. Szare i brązowe ściany na których gdzie nie gdzie znajdywały się graffiti. Do tego zniszczone ławki i kosze na śmieci. Oj dużo się pozmieniało.
Weszła do sklepu i podeszła do kasy, za którą tym razem siedziała rudowłosa dziewczyna z dużymi okularami z czarną oprawką. Wyglądała na młodszą od Sakury, ale nie, aż tak. Takie możliwe 22 lata.
-Paczkę Marlboro.-dziewczyna popatrzyła na nią i szarzej otworzyła oczy.
-Ja cie znam! Jesteś tą aktorką! Haruno!
-Dokładnie.-uśmiechnęła się sztucznie.
-O Mój Boże! Jestem twoją fanką.
-Dzięki.-mruknęła znudzona tą rozmową.
-Przepraszam, ale dasz mi autograf?
-Oczywiście.-uśmiechnęła się i podpisała się na gazecie.
-Dziękuję. A tak w ogóle jestem Karin.-powiedziała wyciągając dłoń.
-Sakura.
-A więc co taka osoba jak ty robi tutaj. Zgubiłaś się czy coś?
-Nie. Ja szukam mojej przyjaciółki. Ino Yamanaka? Kojarzysz.
-Aaa Ino! A to już nie jest Yamanaka. Teraz nazywa się Uchiha.
-Och rozumiem. A wiesz gdzie mieszka?
-Tak. To trochę odludzie i nie wiem czy tam sama trafisz, ale kończę za 15 minut i tam akurat się wybieram. Przyjaźnię się z bratem jej męża i mamy tam ognisko, więc możemy pójść razem.
-Dobrze. A więc Karin opowiesz mi może o mężu Ino. Kim on jest, ile ma lat itp.
-Pewnie. A więc jej mąż to Itachi Uchiha. Przystojniak w wieku 27 lat i są ze sobą już 7 lat. Z zawodu jest adwokatem o i mają pięknego synka o imieniu Shiro. Chyba ma już 5 lat. Taka szczęśliwa rodzinka.
-Aha. A ty Karin? Jesteś dziewczyną jego brata.
-Sasuke? Gdzie tam. Ja chodzę z jego przyjacielem i cóż, kiedyś się w nim bujałam, ale to nie mój typ. Zbyt oziębły jak dla mnie.
-Okej.-rozglądnęła się po sklepie- Pracujesz tutaj?
-Nie. To sklep mojej babci i jak mam wolny czas to jej pomagam. Ja jeszcze się uczę. Chcę zostać chirurgiem.
-Ooo. To fajnie. Można tu gdzieś zapalić?
-Tak! Na zapleczu chociaż tam jest strasznie gorąco w końcu mamy wakacje. Radzę na polu.
-Spoko. To jak będziesz gotowa to czekam na zewnątrz.
-Okej.
Do wyjścia ze sklepu Karin zdążyła spalić 2 papierosy.
-Wsiadaj.-wskazała na miejsce pasażera w samochodzie.-A więc gdzie?
-Jedź cały czas prosto, a jak zobaczysz stary plac zabaw to skręć w lewo.
Tak jak powiedziała tak zrobiła. Droga nie była długa, ale zdecydowanie dziwna. Gdy przejechały koło placu zabaw okazało się, że dalej nic nie ma.
-Czy my na pewno dobrze jedziemy?
-Tak. Teraz tylko jedź tą ścieżką przez las, aż wyjedziemy na łąkę.
-Okej.-odpowiedziała niepewnie.
15 minut i były przed dużym drewnianym domem z dużym ogrodem.
-Jesteśmy.-oznajmiła Karin i wysiadła z samochodu.-Dalej sobie poradzisz?
-Tak i dzięki.
-Nie ma za co. To może jeszcze kiedyś się spotkamy?
-Może.
-To super. Pa!-pożegnała się i skierowała się na tyły domu.
Różowowłosa podeszła do drzwi i zadzwoniła dzwonkiem. Po chwili ciszy drzwi otworzyła uśmiechnię ta blondynka, której twarz od razu zmieniła się w osłupienie.
-S-sakura!?-wyjąkała.
-Cześć. Dawno się nie widziałyśmy.
***
A więc sama nie wiem co o tym myśleć. Ostatnio miałam wiele na głowie, ale w końcu napisałam ten rozdziała, chociaż bardziej przypomina to kolejny prolog. Ale tak czy siak napisałam i było pytanie o mój numer gg. Niestety ostatnio mi się popsuło jak zresztą wszystko i jeśli to naprawdę coś ważnego to proszę pisać na mój gmail:
2kubek2